Wywiad z Ewą Bonder ze SKŁADNIKÓW SZCZĘŚCIA – miłośniczką Asany
Kilka słów o mnie:

Cześć! Mam na imię Ewa, jestem trenerką świadomego odżywiania i autorką projektu Składniki Szczęścia.
Uczę, jak nie być na wiecznej diecie, jak kontrolować masę ciała w zgodzie ze sobą i jak nie jeść pod wpływem emocji.
Uwalniam od wyrzutów sumienia po posiłku i od poczucia chaosu. Jednocześnie pomagam w osiągnięciu równowagi między radością z jedzenia a pielęgnacją zdrowia. Naprawiam tym samym relacje z jedzeniem. Pokazuję, jak skutecznym wsparciem jest, mówiąc najprościej, codzienna uważność.
W swojej pracy łączę uważność z wiedzą z zakresu dietetyki, psychodietetyki i psychologii diety.
Każdy organizm doskonale wie, czego tak naprawdę mu potrzeba. Podpowiada jakie jedzenie mu służy, ile potrzebuje snu, jakie lubi ćwiczenia i w jaki sposób najskuteczniej się regeneruje. Wysyła szereg sygnałów, które ja pomagam usłyszeć, zrozumieć i odpowiednio na nie zareagować.
Wierzę w słuszność holistycznego podejścia do zdrowia. Prowadzę warsztaty, indywidualne kursy online, piszę blog i mam wspaniałą społeczność na Instagramie. Wszystko po to, żeby edukować i inspirować.
Zatem Składniki Szczęścia, to nie tylko biznes, ale przede wszystkim „narzędzie” do poprawy jakości życia kobiet.
Czy od zawsze byłaś przekonana do pracy z Asaną?
Abolutnie nie. Na początku wydawało mi się, że jest to czarna magia. Trudno było mi sobie wyobrazić, jak taka aplikacja może usprawnić moją pracę. Bardzo czuję magię papieru i długo broniłam się przed wszelkimi rozwiązaniami digitalowymi. Praktyka jednak to sukcesywnie weryfikowała. Coraz trudniej było działać tak sprawnie, jak bym chciała nie mając wszystkiego, np. w chmurze. Z czasem więc to komputer i smartphone stały się moim centrum dowodzenia w miejsce książkowego plannera. Jednocześnie mam ogromne zaufanie do Asi Kryger, która od niespełna roku bardzo mnie wspiera w rozwoju mojej marki. Niemalże każda jej rekomendacja jest bez pudła, ale mimo wszystko w tym przypadku opierałam się dość długo. W końcu uległam i przyznaję – Asana w zasadzie odmieniła mój „zadaniowy świat”. Codziennie ozłacam Asię, że to, że przycisnęła mnie do muru 😉
Jak zaczęła się Twoja przygoda z Asaną?
Z jednej strony jestem entuzjastką małych kroków, ale z drugiej jestem pedantyczną perfekcjonistką. Założyłam sobie, że zacznę wprowadzać się na strony Asany stopniowo. Mój plan szybko legł w gruzach. Im dłużej kopałam, im więcej odkrywałam, tym bardziej zakochiwałam się z odkrywanych przede mną możliwościach. Sukcesywnie niemalże ze wszystkim się do niej wprowadzałam.
Jak wykorzystujesz to narzędzie w swoim biznesie?
Aniu, zapytaj mnie lepiej czego ja NIE robię w Asanie. Tu organizuję wszystkie zadania związane ze Składnikami Szczęścia i z prowadzonymi przeze mnie kursami. To jest też moje centrum treści, w którym planuję wszystkie publikacje na blogu, social mediach i tak zwane „występy gościnne”, których mam ostatnio coraz więcej. Asana to jednak także przestrzeń, którą wykorzystuję na planowanie rozwoju osobistego. Kataloguję w niej nawet wszystkiego rodzaju kursy i układam plan ich realizacji. No jak widzisz, wszystko, wszystko.
Dlaczego uważasz, że warto korzystać z Asany?
Wybacz, że odpowiedź będzie banalna – Asana naprawdę usprawnia organizację własnych zadań, delegowanie obowiązków i pracę w zespole. Dziś zamiast papierowego notatnika, planera, miliona karteczek, zapisów, inspiracji i chmur mam jedno miejsce, do którego w dodatku mam dostęp niemalże w każdej chwili – z komputera, iPhone, a nawet Apple Watcha.
Co umożliwiło Ci w Twoim biznesie korzystanie z Asany, a czego nie mogłaś robić wcześniej?
Korzystanie z Asany przede wszystkim pomaga mi w tworzeniu strategii działania, planowaniu działań szkoleniowych i redagowaniu treści. Asana daje mi możliwość wręcz przekładania pomysłów, obowiązków, zobowiązań, tematów i terminów jak klocki. Wykorzystuję komunikację kolorystyczną, tworzę subtaski, dzięki którym realizuję checklisty i nadaję im priorytety. Mogę delegować pracę mojemu zespołowi. Wszystko zatem tworzy spójną i bardzo łatwą do ogarnięcia wzrokiem całość w jednym miejscu. Oszczędzam mnóstwo czasu, energii i, wstyd się przyznać, ale także nerwów. Mam wszystko pod ręką i nawet kiedy zadań mam full, to Asana pomaga mi nad wszystkim zapanować. Dzięki temu, powiedzmy sobie wprost, mój biznes się rozwija, mam więcej kursantek i więcej przestrzeni na współpracę z partnerami. Asana w dużej mierze automatyzuje dziś moją pracę, więc jestem po prostu bardziej wydajna.
Pozostałe wpisy z tej inspirującej serii znajdziesz tutaj.
***